Wracajac z naszej wycieczki do Chatsworth House (zdjecia w poprzednim poscie) przejezdzalismy przez malenkie miasteczko, gdzie akurat odbywala sie wyprzedaz uliczna. Nie mozna wiec bylo nie zagladnac.. :) Na jednym ze stolow wypatrzylam drewniany chlebaczek. Podnisczony byl dosc mocno i taki biedniutki ale wiedzialam, ze po malej metamorfozie odzyska zycie;)
Pomalowany farbami Annie Sloan i ozdobiony transferem.
:)
Tutaj jeszcze tabliczka pod kalendarz ozdobiona technika decoupage (zdjecie zrobione jeszcze w tamtym miesiacu.. Alez ten czas leci!)
Ten sliczny domek (jak i szyldzki oraz numerek na szopie, pokazywane w poprzednich postach,) jest autorstwa bardzo zdolnej Qrki:) Kto jeszcze nie zna, to odsylam tutaj
Milego tygodnia:) Uff, byle do piatku... ;)
Pozdrowienia
P.
Ale cuda wyczarowałaś!
ReplyDeleteChlebaczek jest śliczny w nowej szatce! Warto czasem spojrzeć przychylnym okiem na podniszczone rzeczy, bo można wyczarować z nich cuda:). Tobie się właśnie udało:)
ReplyDeletebuziaki
Świetnie ,ze dałaś mu drugie życie :) ślicznie wyszedł ja do transferów jakoś nie mam szczęścia
ReplyDelete